Koledzy, ja to widzę tak:
Jakby silnik nie był wyliczony, zawsze ma naddatek konstrukcyjny albo w materiale(tego się po zapie nie spodziewam) albo w średnicach i grubościach części, a zazwyczaj w obu aspektach.
Maksymalnych obrotów nie chcę podnosić.
Sprężyny zaworowe są miękkie i mogłoby to sprzyjać zjawisku "pływania" zaworów.
Wie ktoś w ogóle jaka jest maksymalna prędkość obrotowa dla tego silnika? Nie mam obrotomierza. 6000 obr/min? Proszę o informację.
Więcej jak 0,5 bar dmuchać nie zamierzam.
Polerowanie tłoków w normalnym silniku nic Ci nie da poza zadowoleniem, no chyba że masz jakieś wżery albo karby, które uniemożliwiają odpowiednie spalanie (nie wybuch).
Polerowanie korb pewnie je wzmocni tylko po co skoro standardy są wystarczające do nominalnej mocy?
Ciśnienie sprężania, kształt komory? To są spore koszty, a efekt na kolana nie rzuci.
Lata temu czytałem o takim sławnym zapku (takim ze zbiornikiem w "trumnę" i alternatorem napędzanym paskiem zębatym, bordowo-żółty), którego właściciel się uparł zrobić silnik na 100KM. Większe zawory, ostrzejsze wałki, doprężenie - kupa kasy, celu nie osiągnięto, a silnik żeby wygenerować dużą moc musiał produkować max momentu obrotowego na wysokich obrotach, czyli max napełnianie komory świeżym ładunkiem wałkami ustawiono wysoko w obrotach. Efekt był taki, że napełnianie na niskich obrotach było tak marne, że niskie obroty biegu jałowego trzeba było podnieść do chyba 2000 obr/min żeby stabilnie w ogóle pracował.
Właściciel wtopił mnóstwo kasy i finalnie wrócił do standardowego silnika.
Jest w tych silnikach co poprawiać? Popatrzcie na koszty ludzi którzy modzą swoje silniki bez doładowania w autach: rozwiert głowicy, zawory większe, wałki ostrzejsze, modyfikacje kolektora dolotowego. Pracy i kasy mnóstwo, a efekt niewielki zazwyczaj. Jasne - moc wzrasta, górą lepiej jedzie, ale dół obrotów na tym cierpi.
Przy turbo koszty podobne albo i mniejsze robiąc samemu, efekt bez porównania lepszy.
Ten mały ślimak z oplowskiego diesel'a, który założyłem będzie doładowywać już z dołu obrotów, doda Nm z dołu i KM na górze sporo więcej niż poprawianie serii.
Te szpilki to najsłabszy punkt (no może i skrzynia biegów), jak je powyrywa, to pewnie nagwintowane tulejki z kołnierzem dotoczę ze stali. Koszt duży nie będzie, nawet z hartowaniem.
Nie twierdzę, że to na 100% się nie wysra, ale jestem gotów zaryzykować.
Kasa jaką w to wkładam jest możliwie minimalna. Turbo 200zł, rurki tanie, spawam sam, dużo części z innych silników mam, przepustnice, czujniki, itp. Nawet ECU też używane
Cewkę tylko kupiłem nową dla pewności, że będzie działać dobrze.
Kupę części idzie dobrać na szrotach
Cenie sobie te uwagi i wysłucham kolejnych, bo nie jestem wszechwiedzący.
Dzięki za zainteresowanie i pozdrawiam !